Kategorie
Praca z biznesem

Firmowe oprogramowanie stosowne do… pogody i możliwości

[vc_row][vc_column][vc_column_text]Maj w tym roku bywa zimny. Pogoda, tuż po wyjściu rano z domu, potrafi zaskoczyć: piękne słońce, widzialność hen hen – a tu na dworze mróz. I kiedy dziś przy 14 stopniach zobaczyłem Pana w japoneczkach, jakimś dziwnym trafem pomyślałem sobie o wielu polskich przedsiębiorcach. Chcą być modni, chcą być na czasie, chcą czuć się współcześnie, w końcu już wiosna.

Pan, którego zaobserwowałem wspomnianego poranka, odpalił sobie klapeczki ponad czas i ponad uwarunkowania, podczas gdy szanowni przedsiębiorcy czasem odpalić chcą wieeeelkie aplikacje biznesowe ponad swoją wielkość i takoż warunki – tylko nie meteorologiczne a finansowe i organizacyjne. Tamten pan chce być modny i gładki, a przedsiębiorcy chcą mieć najfajniejszą biz apkę na świecie. Klapkarz-japonkarz chce być minimalistą, mając na sobie przy okazji odpowiednio krótkie nogawki lekkich, letnich, jasnych spodni, a z kolei przedsiębiorcy – maksymalistami, którzy marzą o każdej najdrobniejszej funkcji. I tu nie chodzi o przydatne częstokontrolki i przyciski. Nie jest już nawet najważniejsze to, że aplikacja ma umożliwić obsłużenie wyjątków, które zdarzają się dwa razy w roku. Podobnie jak u Pana Klapki, chodzi o niedostosowanie do sytuacji. Bo kiedy nie masz lokaja , a jednocześnie masz ograniczone możliwości analizy meteorologicznej z rana – to wyjście ubranym niestosownie do pogody jest czymś wybaczalnym pomijalnym i czeka cię najwyżej katar. Ale kiedy twoja firma nie jest duża, Mie ma setek rpacowników a aplikacja będzie rozbudowana, to po prostu z tych wymarzonych funkcji nigdy nie skorzystasz. Będą leżały odłogiem, a ty będziesz sobie przypominać jaka była batalia o ich wywalczenie, jak zawadzał zazwyczaj w takiej sytuacji niewielki budżet, jak trzeba było negocjować i jak firma wykonawcza, z początku przyjazna i elastyczna stopniowo usztywniała swoje stanowisko i coraz mniej chętnie oprogramowywała pojawiające się wyjątki, o których nie wspomniałeś na początku waszej wspólnej przygody. Stosunki wykonawca – zlecający i briefing to tematy na inny wpis, tu chciałem przekonać Cię, że lepiej wdrożyć sobie ograniczone funkcjonalnie oprogramowanie, które spełni większość najważniejszych potrzeba, a nie wszystkie. Ty Przedsiębiorco, wykorzystasz 100% jego funkcji, natomiast stworzony program będzie ukończony w czasie i budżecie.

Z praktyki wiem, że wdrażanie przefajnowanego oprogramowania po prostu nigdy się nie kończy. I cześto nie chodzi tu o budżet – w pewnym momencie, jeśli jesteś tym stosunkowo małym podmiotem, dochodzisz do punktu, w którym po twojej stronie nie ma kto prowadzić projektu. Wszyscy są zajęci zamykaniem kwartału lub planowaniem świąt, a ktoś musi przecież odpowiadać na pytania i wątpliwości programistów. Ktoś kto zna twój biznes, co najmniej tak jak Ty. Często Ty po prostu nie masz tyle czasu, żeby taki projekt poprowadzić, skoncentrować się, dostarczyć potrzebnych danych i informacji. Jeśli nie jesteś jeszcze dużym przedsiębiorcą i nie masz średniego szczebla zarządzania, jeśli nie masz osoby merytorycznej do poprowadzenia projektu wdrożenia oprogramowania dla twojej firmy, tym bardziej powinieneś minimalizować liczbę funkcji i możliwości.

A na koniec one more thing, jak mawiał klasyk. Jeśli aplikacja będzie zbyt rozbudowana, to nie będzie czasu z niej korzystać. „What?!” – zapytasz. Tak, duża aplikacja to dużo roboty i zamiast ułatwić sobie prace, dodatkowo obciążysz siebie i swój zespół dodatkowymi czynnościami. Mniej znaczy sprawniej, szybciej, łatwiej w nauce i przyswojeniu nowego. Pardon my French: less is more więc keep it simple.

Jakie są Wasze doświadczenia?[/vc_column_text][vc_empty_space height=”32px”][vc_column_text]

[interaction id=”5622987741d4754d1464bd80″]

[/vc_column_text][/vc_column][/vc_row][vc_row full_width=”” parallax=”” parallax_image=””][vc_column width=”1/1″][vc_column_text]
[/vc_column_text][/vc_column][/vc_row]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *