Kategorie
Technorozważania

Skryba, kaligrafia, wieczne pióro, zecer i e-mail.

Jakoś śmignęło 45 lat od wysłania pierwszego e-maila w historia świata. Krótki miał żywot. W stosunku do czasu trwania zawodu skrybów, kaligrafii czy wieków trwania i pracy zecerów e-mail okazał się wyjątkowo nietrwałym wynalazkiem. E-mail zanika, rozpada się, staje się zbędny i niepotrzebny. Staje się medium staruchów, którzy nie potrafią wyrażać się emotami, skrtwcmi. Narzędziem osób które nie potrafią nawet zrobić zwykłego snapa bez animacji. Kto jeszcze pisze i musi pisać już dawno siedzi na Messengerze, który ma odpalony w przeglądarce i na smartfonie. E-mail? Po co? Do rejestracji? Można się zautoryzować Facebookiem, Googlem. Do gadania? To lepiej odpalić WhatsApp. I szybciej i za darmo…

I tylko biznes trzyma się kurczowo e-maila i to ten biznes prowincjonalny, nie amerykancki. Każdy klient po kolei pyta mnie, czy oferowane przez nas oprogramowanie łączy się z Outlookiem i wsysa treści e-maila do np. rekordu w CRM. I chociaż sam takiej funkcji pożądam, to tłumacze powoli i konsekwentnie: Nie, producent, vendor chcą Pana, Panią skłonić do komunikacji wewnątrz aplikacji a maila używać ewentualnie do notyfikacji z systemu, że oto coś się stało. Oni mają duże działy research and develpment, które opracowują narzędzia pozwalające Pana i Pani klientom wejść do systemu i załatwić się im samemu. Oni starają się przestawić całą komunikację na wewnętrzny czat. To jest wygodne, bo pozwala wątkować dyskusję, okraszać ją załącznikami, konwertować do taska. A moi klienci jak niereformowalni zecerzy w końcówce lat osiemdziesiątych (a w Polsce początku dziewięćdziesiątych) krzyczą: Ale ja używam e-maila i Outlooka i moi klienci też.

My, użytkownicy komputerów i Internetu wychowani na rozdzielczości 1024×768 i e-mailu nie jesteśmy tego w stanie pojąć. E-mail odchodzi, jest wypierany przez Messengery, wszelkiej maści systemy projektowe, Slacki, Bitrixy, Wrikei. Robią to niejako z automatu ludzie wstępujący na rynek pracy, którzy często zresztą tworzą wymienione aplikacje. Dla nich komunikacja przez e-maila jest tak sztuczna jak pisanie listów dla naszych rodziców którzy mieli alternatywę w postaci telefonu. E-mail staje się staromodnym fetyszem. Staje się bytem na specjalne okazje. Ale poczekajcie jak tylko banki podłączą się do Facebooka. Zobaczycie jak wiele osób porzuci e-mail na zawsze.

Dla mnie, integratora apek dla biznesu to prawdziwa katorga. Trzeba budować jakieś protezy łączące nowoczesne z archaicznym. Trzeba godzić stare przyzwyczajenia i wyobrażenia inwestorów i sponsorów ze współczesnymi trendami. To jest trudne i kosztowne czego sponsorzy nie potrafią zrozumieć. Ale trend jest jednoznaczny. Prywatnie już większość ludzi pisze przez fejsa, małe biznesy, zwłaszcza w przodujących Stanach już adoptują się do non-e-mail- environment, średnie pewnie zaraz zaczną za sprawą chociażby microsoftowego Yammera. Oczywiście korpo z wrodzoną gracją będą musiały zrezygnować z e-maila kiedy już żaden producent nie będzie tego wspierał. Nawet terroryści piszą sobie przez chaty na PS4 choć trochę z innego powodu.

I przyjdzie ten czas, że multikulturalni wrażliwcy, poszukiwacze ukrytych wartości i znaczeń będą uczęszczać na kursy pisania e-maili, gdzie prócz uratowanych od zagłady Outlooków odpalonych na jakichś starych sprzętach uczyć się będzie czegoś takiego jak netykieta, poprawne cytowanie treści, odpowiedzi pod cytatem, wycinanie tego co niepotrzebna i tworzenia maksymalnie dwulinijkowej stopki. A ja będę tam wykładał i czytelnikom już dziś oferuję 10% zniżki. Łapcie mnie przez Twittera:)

– –
Jacek Szafader

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *