Kategorie
Technorozważania

Synchronizacja serca i rozumu

Felieton ukazał się w Polska The Times 3 lipca 2020 r.

„Słyszałem, że wróciłaś do Polski” zagaduję Magdę. „Fizycznie wróciłam, zawodowo nie wróciłam, mentalnie częściowo” odpowiada zwięźle. Zupełnie jak nie ona, ceniona i tu i tam, wysoko kwalifikowana specjalistka ze świata HR, zawsze chłodno i szybko kalkulująca, odnajdująca się w każdej sytuacji.

Możemy sobie długo opowiadać, jak to jesteśmy obywatelami świata, jak bardzo, mając stosowne kompetencje, możemy odnaleźć się gdziekolwiek, szczególnie w Europie. Możemy… ba, ja mogę godzinami opowiadać, jak technologia pozwala nam pracować gdzie chcemy i kiedy chcemy, bez spotkań fizycznych, bez uszczerbku na płynności, jakości projektu, czy poczucia jedności w grupie firmowej. Każdy z was, pracujący z domu od 13 marca, pokiwa głową i potwierdzi, że się da. A jednak. Mamy jeszcze tę mentalność. My, ludzie, istoty emocjonalne. Nie dość, że społeczne, to głęboko zakorzenione wychowaniem, obcowaniem z określoną, swoją, lokalną kulturą i najbliższym otoczeniem. Nasza psychika tak bardzo wrasta w tę lokalność, że zmiana, wyjazd tam, czy powrót tu po długim czasie, staje się bardzo ciężki. Staje się odczuwalną i obciążającą zmianą. Nasz umysł nie nadąża, znów to podkreślę za technicznymi możliwościami. Wielokrotnie słyszymy o samotności osób, które wyjechały, pomimo fajnej pracy i super kolegów. O rozdarciu, pomimo spotykania się z grupą sobie podobnych ekspatów, albo rodaków. Legendarne są już wypady do Mleczki, polskiego sklepu w Londynie, po poczucie tego nieujmowanego swojskiego ciepła domowego, upatrywanego w krajowych wyrobach wędliniarskich. Możemy wszystko i możemy zewsząd. Możemy pracować i podróżować, ale zawsze nasza głowa, ta realna, nie ta od marzeń, zawsze będzie lekko w tyle i będzie goniła możliwości, ciężko się do nich dostosowując. Czy takie rozdarcie jest do zniesienia? Czy to nie wpływa negatywnie na jakość naszego życia, poczucia przynależności? Czy możliwości techniczne trochę nas nie oszukują w ten sposób? Szczęśliwie chyba jednak trend idzie w drugą stronę. My zostajemy na miejscu, w znanym nam otoczeniu, z naszymi rodzinami i przyjaciółmi, a to nasza robota, dzięki przeróżnym wynalazkom, technomagicznie znajduje się na naszych domowych biurkach. Możemy zatem mentalnie i fizycznie być na miejscu, tu gdzie lubimy, potrafimy i gdzie kochamy, a zawodowo być sobie gdziekolwiek, w miejscach obcych, nieznanych a może i nieprzyjaznych kulturowo. Albo klimatycznie. Możemy zharmonizować naszą głowę, a wychodzenie ze strefy własnego komfortu możemy sobie zostawić na inne okazje.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *