Kategorie
Praca z biznesem

Usługi dla biznesu. Od portretu do profilówki na LinkedIn?

Przeglądałem ostatnio moich znajomych na LinkedIn. Naturalne, ślizgałem się bardziej po zdjęciach niż po tekście informującym o stanowiskach imieniu i nazwisku. W sumie znam Was, więc po co czytać Wasze imiona i nazwiska. Zauważyłem, że profile w LinkedIn dzielą się na trzy grupy:

  1. Ukrywam swą prywatność i nie wstawiam zdjęcia, choć podaję mnóstwo innych danych;
  2. Profil ozdabiam zdjęciem takim, które mi się podoba, które lubię ponieważ kojarzy mi się słodko, idyllicznie, ciepło i wakacyjnie, choć jest tu znaczna podgrupa: uprawiam nałogowo sport lub jestem pilotem;
  3. Profil ozdabiam przemyślanym zdjęciem sesyjnym, które pokazać ma moją siłę i najlepsze cechy charakteru. Tych jest zdecydowanie najwięcej.

Polskie profile biznesowe sprofesjonalizowały się w ciągu ostatnich lat bardzo radykalnie. Często sesję foto fundują firmy, a coraz częściej sami zainteresowani robią je na własny koszt. Mnóstwo jest fotografów specjalizujących się w sesjach biznesowych, ceny są przystępne więc czemu nie?! Przeglądam te zdjęcia i w sumie wszyscy – bo i ja taką sesję mam za sobą – wyglądamy na nich podobnie: jednolite tło, ręce złożone pokazujące siłę, ręce dotykające podbródka w geście wskazującym zaplecze intelektualne i przenikliwość, półprofil, niezobowiązujący i delikatny uśmiech lub zimne pro. Zawsze wymuskane włosy, makijaż, nienaganny strój. Profesjonalni!

Co za moda – rechotałem w pierwszym wrażaniu po dostrzeżeniu tej prawidłowości. Ale zaraz potem przyszła refleksja, że przecież niczym nie różni się to od czasów bliższych i dalszych historycznie. Zaczęło się pewnie w jaskiniach, potem przy stopniowo udoskonalanych narzędziach portretowani byli święci, pokazywani w otoczeniu przymiotów podkreślających świętość, i władcy z przymiotami swojej władzy.

Portrait of Innocent X, Diego Velázquez, c 1650.
Portrait of Innocent X, Diego Velázquez, c 1650.

Kiedy narzędzia i umiejętności udoskonaliły się wraz z technikami malarskimi, wynalazkiem perspektywy i fotorealizmu obrazy-profilówki stały się niezbędnym elementem w każdym możnym domu.
Po wyjściu z wieków średnich zaczęło godzić się wreszcie obstalować sobie profilówkę nie tylko najważniejszym oficjelom ale i pomniejszej szlachcie. W XVI wieku zaczęły powstawać akademie i szkoły artystyczne w takich miastach jak Florencja, Rzym czy Paryż. Potem już szło z górki i gdyby Facebook lub LinkedIn istniał kilka wieków wcześniej, to np. taki Napoleon nie mógłby nie być zadowolony ze swojej profilówki strzelonej przez Jean-Auguste-Dominique’a

Napoleon I na tronie cesarskim, Jean-Auguste-Dominique Ingres, 1806
Napoleon I na tronie cesarskim, Jean-Auguste-Dominique Ingres, 1806

Natomiast totalnym przełomem zbliżającym historię do naszej współczesności była rewolucja przemysłowa i, można powiedzieć, szerokopasmowy dostęp do portrecistów wykreowany przez popyt dynamicznie bogacących się mieszczan. Zjawisko ponoć szczególnie odczuwalne w BeNeLuxach za sprawą malarzy holenderskich, a konkretniej globalnym biznesom prowadzonym przez niezliczone Przedsiębiorstwa Handlowo Usługowe generujące wyśmienite wyniki finansowe. Spójrzcie na profilówkę Portret pana Bertin. To już całkiem współczesny obrazek, który ten potentat prasowy, mógłby mieć na swoim LinkedIn lub na stronie internetowej w zakładce O Nas.

Portret pana Bertin, Jean-Auguste-Dominique Ingres, 1832
Portret pana Bertin, Jean-Auguste-Dominique Ingres, 1832

Ten sam zresztą portrecista, który malował Napoleona przełamywał ówczesne konwenanse i przyjmował sporo zleceń z rynku niearystokratycznego. Zauważcie, że ten portret nie ma już żadnych przymiotów świętości, władzy. Augistin operuje tylko tym co ma do dyspozycji, czyli charyzmą w spojrzeniu, szykowny strój i ręce podkreślającymi pracę i dorobek życia. A, jest jeszcze krzesło, ówcześnie modne którego wydźwięk jest taki, jak dzisiejsze zdjęcia z macbookami.
I jaki to ma związek z biznesem zapytacie? Otóż oczywisty. Usługi dla biznesu istniały od zawsze, podaż i popyt kształtowały się zawsze zgodnie z cyklami kryzysów i prosperity. Zawsze ktoś był pionierem, ktoś udoskonalał usługi a ktoś inny popularyzował. Dziś robimy sobie ładne profilówki, bo możemy, bo nas stać, bo artyści lub rzemieślnicy je tworzący znów są łatwo dostępni.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *