Kategorie
Praca z biznesem

Pierdut! Problem solving i praca zespołowa na przykładzie lotnictwa.

Czy też tak macie? Jesteśmy profesjonalni, przygotowani, strategicznie ustawieni… zaplanowani. I coś pierdut! Są takie momenty w życiu każdego managera, prawda? Oczywiście zawsze wtedy gdy akurat jesteście bardzo zajęci, kiedy dokonują się sprawy ważne, priorytetowe. Dokładnie w tym samym czasie ktoś z zespołu ma problem, ktoś sobie z czymś nie radzi, coś jeszcze tam innego odwraca uwagę. I nagle to niespodziewane dodatkowe pierdut! Coś się stało, coś co rozprasza totalnie i odciąga całą uwagę od tych wszystkich wyżej wymienionych spraw wagi najwyższej.

Trochę jak tu na obrazku. Gorąca sobota, 30 stopni, bardzo rzadkie powietrze które utrudnia wznoszenie po starcie. Samolot wydaje się za ciężki, nie chce przyspieszać. Kluczem jest utrzymanie odpowiedniej prędkości która zapewnia bezpieczeństwo (siłę nośną), potem są procedury, monitorowanie pracy silnika, obserwowania kursu i manewrowanie. Tuż po starcie pyk! Otwierają się drzwi. Nie pierwszy to raz, można to zignorować w lotnictwie turystycznym koncentrując się na prędkości. To jest ten moment kiedy takie toto nie zaskakuje was to, bo wasze wieloletnie doświadczenie już to przechodziło i co was nie zabiło to was wzmocniło – czy jak to tam lajfkołcze mówią. Jako ten menadżer lecicie dalej z tym biznesem, prowadzicie biznes ku celom koncentrując się na najważniejszym, choć siła nośna koniunktury może w tym okresie jest słaba. Walczycie z prędkością cash flow i wysokością dochodów. Na tym trzeba się skoncentrować. Wyznaczacie kierunek, komunikujecie się z ziemią, gdzie wasi ludzie informują o zamiarach. Sytuacja wydaje się stabilna, nawet zdążyliście zatrzasnąć już te otwarte drzwi jakiś procesem podświadomości zupełnie się na tym nie koncentrując. I nagle pierdut! Rozwala się blokada i wylatuje okno odwracając całą uwagę od tego co najważniejsze, bo jest to nowe zdarzenie, jeszcze dotąd nienapotkane i tym bardziej nie przećwiczone. A wiatr wieje i nie daje go zamknąć. A wy nie możecie puścić swoich manetek i sterów biznesu. Nie teraz, nie w tym momencie kluczowej operacji. Problem może nie jest wagi najwyższej ale nie pozwala kontynuować polityki wzrostu i trzeba coś przedsięwziąć. Szczęśliwie jest zespół, można wykombinować coś razem nawet jeśli nikt z zespołu nie może przejąć sterowania kiedy ty musisz rozwiązać problem. „Przytrzymaj, ściągnij okno do siebie. Tu mam sznurek/drucik, wyplącz go, przygotuj pętelkę. Trzymaj zamek aż zawiążę.” I problem solved. Możemy kontynuować lot w zasadzie bez żadnych innych przeszkód a nasz drucik zdejmiemy naprawiając problem w spokojniejszym terminie, na ziemi. Great team work!

Lotnictwo jest podobne do biznesu i pokazuje w dużo bardziej czasowo ściśniętej skali takie problemy, które w biznesie czasami rozciągają się na miesiąc. Przy okazji są niebezpieczne bo samolot leci (zupełnie jak biznes, tyle że w razie problemów zmierza nie do bankructwa a do ziemi zwanej tu śmiercią) i problem solving musi odbywać się z jednej strony błyskawicznie a z drugiej koncentracja musi być skupiona na rzeczach najbardziej fundamentalnych, tych które ratują sytuację. Wyłamany zamek do okna to nie była jeszcze tragedia, tak samo jak np. zwolnienie się kluczowej osoby z firmy. Tragedią byłoby zaprzestanie pracy silnika. Trochę jak wasze nagłe zniknięcie ze firmy. Niemniej tak w lotnictwie jak i w lataniu najważniejsza jest koncentracja na sprawach najistotniejszych, otwarta głowa i przygotowanie na sytuacje awaryjne, problem solving i team working, pardon my french.

A wy jak sobie radzicie z problemami w biznesie? Jak uruchamiacie podzielność uwagi i pracę zespołową? Też drutujecie biznes?:)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *