Kategorie
Technorozważania

A:Włóż dyskietkę #3

Felieton ukazał się w Polska The Times 14 sierpnia 2020 r.

Nie wiem czy to miejska legenda, czy fakt, ale ponoć kiedy współcześnie młodym ludziom pokazano dyskietę, z radością wykrzykiwali, że to ikonka „zapisz” wydrukowana w 3D. Tak! Z mojej perspektywy to i śmieszne i straszne, bo te dyskietki były przecież w użyciu wcale nie tak dawno… O zaczekaj! Dalej są! W jakimś popularnym portalu, chyba podróżniczym, przeczytałem wzmiankę – śmiesznostkę, że oto Boeingi 737 aktualizowane są przez dyskietką. I że jak to? W XXI wieku takie rzeczy, kiedy wszystko mamy z chmury, a oni tu latają na dyskietkach? Dodam tylko dla porządku, że przez owe dyskietki dokonuje się aktualizacji baz danych takich jak lotniska itp. W większości są to informacje numeryczne, więc nie ważą tyle ile nasze zdjęcia i filmy w supernowoczesnych smartfonach i nie wymagają pojemnych nośników danych. Zatem jeśli to działa, i co więcej, jest niezawodne to po co to zmieniać?

Nie ma sensu zmieniać technologii jeśli funkcjonuje ona w sposób sprawdzony i pewny. Owszem, kiedy staje się to bardzo niewygodne, bo na przykład jakieś komponenty nie są już produkowane, to wtedy przychodzi ten czas na jakąś epokową zmianę w danej branży. Rynek motoryzacyjny jest tu świetnym przykładem. Sądzę, że każdy poradziłby sobie w prowadzeniu fiata 126p. Byłoby pewnie niewygodnie i topornie, ale zasady są przecież te same. Duża cześć czytelników zapewne nie wiedziałaby, jak to-to odpalić, bo – dla tych co pamiętają – na tym wichajstrze nie było napisu „start”. W przypadku motoryzacji zmiana technologiczna wymuszona była konkurencją i naciskami konsumentów. Przy masowej skali i dużej zużywalności tego produktu usprawnienia i modyfikacje nastąpiły w miarę naturalnie. Proszę zauważyć, że z tabletami na desce rozdzielczej w przeciętnych pojazdach jeździmy dopiero od jakichś dwóch-trzech lat. Są natomiast branże, jak owo lotnictwo, gdzie produkt, tu samolot, nie zużywa się tak szybko i coś co lśni przed rękawem po których schodzimy w jego kierunku na lotnisku, może być trzydziestoletnim, dobrze utrzymanym egzemplarzem, który jest w stanie dalej sprawnie działać, zarabiać, a nas cieszyć niskim kosztem biletu. No i technologicznie osadzony jest w dekadzie swojej produkcji. Jeśli zatem wygoda mechanika wykonującego od czasu do czasu czynność aktualizacji bazy lotnisk nie jest aż tak uciążliwa, po co to zmieniać? Jeśli działa to po co to ruszać?

Technologia nie jest jednorodna, a biorąc pod uwagę szybkość zmian jakie tę branżę dotykają, różnice będą jeszcze większe. My, przyzwyczajeni do conocnych aktualizacji naszych ulubionych aplikacji na smartfonach, nawet przestajemy zauważać pewne techniczne aspekty ulepszania, podczas kiedy po drugiej stronie mamy sztab inżynierów z prawdziwymi dylematami. Muszą oni na przykład decydować o tym czy dana maszyna idzie już na złom, czy jeszcze uda się z niej coś wycisnąć. Czy przemigrować na nowe systemy operacyjne i czy będą one kompatybilne ze sprzętem. Czy łatki bezpieczeństwa, które muszą zainstalować abyśmy byli bezpieczni są kompatybilne z innymi komponentami systemu i czy wywołają kilku nerwowych dób administratorów systemowych dokonujących tej zmiany. I wreszcie, czy wymiana owej samolotowej stacji dyskietek na port USB do wgrania danych nie pociągnie za sobą jakiejś kaskady nieprzewidzianych zdarzeń, które ujawniłyby się podczas lotu i w konsekwencji doprowadziłyby do tragedii.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *