Kategorie
Technorozważania

To jak gadanie z informatykiem

Felieton ukazał się w Polska The Times 30 kwietnia 2020 r.

To trochę jak w tej słynnej anegdocie, kiedy to informatyk pożycza od drugiego informatyka 1000 złotych. Drapią się po głowie, myślą i wcale nie chodzi o podatek od czynności cywilnoprawnych, ale o tę kwotę. Coś im nie gra. W końcu jeden z nich mówi „a to może 1024, tak dla równego rachunku?”

Środowisko IT jest podobnie nieludzkie w podejściu do swoich definicji, przeliczników i wielkości, jak system imperialny gdzie 1 mila angielska równa się równe 1760 jardów, które oznaczają 5280 stopy. Tak dla równego rachunku. Wszystko jest ósemkowo, szesnastkowo i bez kartki niczego nie przeliczysz. Nie miałoby to specjalnie znaczenia dla przeciętnego człowieka, gdyby chodziło tylko o to, co siedzi w środku i czego normalnie nie widać. Ale nie, to wychodzi do nas, chociażby w sklepie, bo dysk ma równe 3TB, choć to nie jest 3.000GB tylko 3.072GB, i w praktyce to też nie jest prawda, bo do użytku, po sformatowaniu masz coś ponad 2.800GB. Te bajtowe grosze rezerwuje sobie sam dysk na bliżej nieokreślone bufory, bloki itp. Podobnie z rozdzielczościami ekranów. Idziesz do sklepu, a tam fascynat zaczyna rzucać rozdzielczościami. Każda oczywiście równiutka jak na przykład 1366×768 czy 1920×1080 i kiedy on wymawia ostatnią cyfrę, ty już zdążyłeś zapomnieć pierwszą. No oszaleć można!

Jednak mistrzami prokonsumenckich oznaczeń są dla mnie twórcy standardów kart SD. Są one dziś bardzo powszechne, wymagane w wielu urządzeniach, dostępne w każdym miejscu, każdym kiosku jak gumy do żucia. I kiedy pojęliśmy już pojęcie pojemności, i nawet orientujemy się w tych wielkościach, to okazuje się, że możemy kupić coś, co dla nas kompletnie nie będzie się nadawać. Uwaga, chwila skupienia: mamy tu klasę szybkości opisaną cyferką w kółku, mamy klasę szybkości UHS opisaną w U. Tak, to przecież oczywiste czym jest UHS, prawda? Potem mamy jeszcze klasę wideo opisaną jako liczba w indeksie literki V, a może symbolu pierwiastka. Teraz to już z górki. Interfejs szyny UHS od 1 do 3 – jakże powszechnie znany termin, zna go przecież nawet pani sprzedająca mi bułki – którym to przypisane są prędkości oraz, szczęśliwie podane już bardziej informatycznym językiem w MBytach na sekundę. Na dokładkę mamy jeszcze 5 wzorów logo. Aby było łatwiej. A wszystkie te oznaczenia razem na karcie wielkości paznokcia, czcioneczką piąteczką. Wcale nie jest też tak, że im wyższe numerki tym lepiej, poza tym, skąd mamy wiedzieć bez zaglądania do Wikipedii ile to jest max. a ile to min.? Czy przepłacamy za tą kartę, czy jest ona podejrzenia tania? Kilkadziesiąt kombinacji na jednej półce wyłączając pojemność, czyli to, co nas interesuje najbardziej.

Jest jednak światełko w tunelu. Organizacja standaryzująca USB już jakiś czas temu doszła do wniosku, że trzeba numerować. Że każdy rozumie, że przyrost numerka oznacza, że czegoś jest więcej, albo coś jest lepsze. Choć oni też mają swoje za uszami, bo prócz numerków, mają jeszcze typy wtyczek, ale poradzimy, że z tym sobie poradzimy, a podwersje typu USB 3 Gen 3×2 interesują już raczej tylko geeków. Do grona normalsów dołącza też organizacja odpowiadająca za wifi, bo też nie dla każdego oczywiste było, że 802.11ac jest lepsze od 802.11n choć n jest dalej w alfabecie niż a i nawet c. Już za chwile wifi też będzie określać swoją lepszość przez numerki i aktualnie najlepsze wifi to wifi 6. Nie można było tak od razu?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *